Gdy wprowadzasz mnie w genjutsu od razu zaczynam się szarpać. Jednak nie jest to zbyt efektywne. Po chwili przypomniały mi się twoje wskazówki. Rozpocząłem proces odcięcia dopływów chakry do mózgu. Szczerze powiedziawszy nie było to łatwe, wręcz przeciwnie. Po kilku minutach żmudnych prób i syzyfowej pracy udało mi się odciąć doplyw chakry do mózgu, wykorzystałem dany moment i złożyłem ręce w pieczęć tygrysa.

-Ok!
Na początku próbowałem od razu po złożeniu pieczęci zamienić się z kłodą. Po kilku próbach, doszedłem do wniosku, że to bez sensu. Zacząłem intensywnie myślec i w końcu coś wykminiłem. Zrozumiałem, że muszę wywołać w sobie uczucie strachu. Wyjąłem więc katanę, położyłem ją na ziemii. Zacząłem skłądać pieczęcie, uwolniłem chakrę i przebiłem siebie kataną, do samobójstwa jednak nie doszło, iż stałem 10m od niedoszłego miejsca zbrodni.

-Ja również mam taką nadzieję.
Po chwili przeszedłem do nauki jutsu. Na początku próbwałem przemienić się od razu po złożeniu pieczęci. Zauważyłem jednak, że nic to nie daje. Po kilku minutach zastanowienia doszedlem do wniosku, iż muszę się skupić na postaci, w którą chce się przemienić. Przeszedłem więc do prób. Gdy zacząłem robić pieczęcie wyobraziłem sobie mojego senseia. I tak po kilku próbach udało mi się przemienić.